Środa, 5 czerwca 2013 – tak, ten dzień będę wspominał jeszcze bardzo bardzo długo. Tego dnia miałem przyjemność gościć na Audi sportscar experience na torze w Poznaniu!
Niesamowite przeżycie i obowiązkowa pozycja dla każdego fana marki.
Imprezy z serii Audi driving experience odbywają się w różnych zakątkach
świata jednak najczęściej jest to Europa – więcej [tutaj].
Polska edycja tej imprezy powróciła w tym roku po kilku latach
przerwy i to w wielkim stylu. Audi sportscar experience jak sama nazwa
wskazuje dotyczy tylko sportowych modeli Audi w tym przypadku były to:
RS 4 Avant, RS 6 Avant i R8 V10.
Po przybyciu z hotelu na tor pierwsze wrażenie było szokujące – tyle
koni mechanicznych w jednym miejscu! Szybko przyjrzałem się nowym Audi
RS 6 Avant i R8, gdyż jeszcze nie miałem okazji ujrzeć ich na żywo.
Następnie skierowałem się do obsługi by dokonać kilku koniecznych
formalności. Po otrzymaniu identyfikatorów odbyła się odprawa dla
wszystkich uczestników, następnie zostaliśmy podzieleni na dwie grupy.
Oprócz zasad imprezy zaprezentowano nam ze strony teoretycznej
samochody, które chwilę później miały okazję wykazać się w praktyce.

Wraz z moim towarzyszem podróży – Piotrem, zostaliśmy przydzieleni do
grupy czarnej co oznaczało, że najpierw wyjeżdżamy w trasę liczącą
około 140km w jedną stronę, zasiadając za sterami RS 4 Avant i RS 6
Avant. Grupa czerwona natomiast została na torze gdzie przez kilka
godzin poznawali Audi R8 V10.
Jako pierwsze wybraliśmy RS 4 Avant. Najpierw za kierownicą siada
Piotr (mniej więcej w połowie trasy następowała zamiana miejsc).
Pierwsze wrażenia? Świetne przyspieszenie i dźwięk mu towarzyszący, do
tego dochodzi trakcja w zakrętach, która generuje ogromne przeciążenia
ale najlepszą rzeczą w RS 4 Avant jest silnik. Wolnossące benzynowe V8 o
pojemności 4.2 zapewniało potężną dawkę frajdy a w tej zabawie
przygrywał nam sportowy układ wydechowy co chwila strzelając przy
redukcji biegu.

Trasa została o tyle dobrze zaplanowana, że samochody mogliśmy
sprawdzić zarówno na autostradzie jak i na drogach lokalnych lub „bardzo
lokalnych”;) Po kilkudziesięciu szybkich kilometrach dotarliśmy do
punktu kontrolnego gdzie następowała zmiana kierowców. Inni uczestnicy
też już dotarli i dołączyliśmy do nich by wymienić się wrażeniami.
Wszyscy byli uśmiechnięci i podekscytowani samochodami. Dobra, teraz
moja kolej. Łatwo znalazłem wygodną pozycję za kierownicą, upewniłem
się, że wszystkie systemy samochodu są na właściwych pozycjach i
ruszamy. Za kierownicą wrażenie było już zupełnie inne. Trzymasz mocno
kierownicę ze świadomością, że pod prawą stopą drzemie 450 narowistych
koni, na początku jesteś pokorny ale im bardziej poznajesz samochód tym
pozwalasz sobie na więcej. Po kilkunastu minutach masz wrażenie, że
jesteście jednością. Samochód doskonale interpretuje Twoje zamiary, robi
wszystko dokładnie tak jak zaplanujesz… – za kierownicą czułem się
bardzo „swojo” i pewnie.
Wracając do naszej trasy, po zjeździe z autostrady (tutaj chciałbym
pozdrowić panią z okienka w punkcie poboru opłat, która to pochwaliła
nasz ładny „kolorek” RS 4 Avant) wjechaliśmy na malownicze trasy
prowadzące przez małe wioski. Wyobraźcie sobie teraz miny ich
mieszkańców kiedy to kolumna kilku(nastu) bardzo głośnych samochodów
zakłóca spokój na peryferiach;) Niemałą radość sprawiała mi chwila
wyciszenia podczas przejeżdżania przez teren zabudowany z opuszczonymi
szybami by po jego opuszczeniu zredukować i wcisnąć gaz do oporu! Ahh co
to były za dźwięki! Mimo iż była to stosunkowo krótka podróż to zżyłem
się z tym „małym” łobuzem, frajda dosłownie wlewała nam się do auta;)


Po dotarciu do celu, gdzie mogliśmy odpocząć, coś przekąsić i wymienić
doświadczenia nastał czas na Audi RS 6 Avant. Ponownie za kierownicą
zaczyna Piotr. Po zajęciu miejsca zauważamy, że auta diametralnie różnią
się od siebie. Nie czułem już tej przytulności, bo wnętrze było
obszerne. Droga powrotna minęła o wiele ciekawiej, więcej działo się na
drodze ale to raczej dlatego, że wyjechaliśmy w mniejszych odstępach
czasu;) W trybie dynamic auto okazało się być potężnie brutalne, każde
dodanie gazu sprawiało, że głowa leciała do tyłu a ciało było wciskane w
fotel, wrażenia niesamowite. To już nie było tak potulne i dające się
łatwo kontrolować auto. Cały czas wymagało od nas pełnego skupienia a
decyzje musieliśmy podejmować z rozwagą. To nie była zabawka. Zresztą
potwierdzał to sam widok innego RS 6 we wstecznym lusterku: złowrogi i
budzący grozę, mówiący „nie zadzieraj ze mną”. W międzyczasie ponownie
dochodzi do zmiany kierowcy.

Wróciliśmy do bazy na torze Poznań. Zorganizowana została przerwa na
odpoczynek, kawę i przekąski. Przed nami kolejna odprawa tym razem
dotycząca zasad jazdy po torze. Następnie udaliśmy się do samochodów.
Pierwszym autem w każdym rzędzie było R8 GT (jest to limitowana do 333
egzemplarzy edycja jeszcze sprzed liftingu, samochody były oznaczone
numerami 000) i było to auto instruktora jadącego zawsze z przodu.
Pozostałe R8 to zwykłe V10-tki lub wersje plus. Szybko
oczywiście taką wypatrzyłem i po chwili wraz z Piotrem siedzieliśmy w
kubełkowych fotelach. Było to moje pierwsze spotkanie z R8 więc na
początku czułem się trochę niepewnie. Wszystkie były wyposażone w
skrzynię automatyczną S tronic. Szybkie zapoznanie się z podstawowymi
funkcjami i ruszamy, tym razem ja jako pierwszy za kierownicą.

Jedziemy w kolumnie za instruktorem na przećwiczenie pierwszego
fragmentu toru. Było to kilka dość szybkich zakrętów, w dodatku trochę
padało więc i uślizgi się zdarzały co wywoływało oczywiście falę
entuzjazmu w kabinie, jednak kontrola trakcji i instruktorzy skutecznie
hamowali nasze driftowe zapędy;) Po każdym przejeździe „tam i z
powrotem” zamienialiśmy się pozycjami tak by każdy mógł jechać
bezpośrednio za instruktorem. Później zmienialiśmy się „za kółkiem” i w
ten sposób nikogo nic nie ominęło. Po ukończeniu zadania pierwszego
zostaliśmy odebrani przez drugiego instruktora, na drugi fragment toru.
Co ciekawe nie przyjechał do nas a „przydriftował”, co wyglądało bardzo
efektownie:) Zadanie numer dwa czyli druga i ostatnia część toru była
znacznie bardziej wymagająca. Trzecie ćwiczenie natomiast odbywało się
na prostej startowej, a polegało ono na rozpędzeniu się na danym odcinku
(osiągaliśmy tam około 120 km/h) i gwałtownym zahamowaniu w trakcie
którego musieliśmy ominąć przeszkodę wykorzystując działanie ABS-u.
Każdy z nas miał trzy próby i po każdej z nich instruktor informował nas
o tym co zrobiliśmy dobrze lub źle.

Po zaliczonych wszystkich ćwiczeniach mieliśmy przerwę na kawę. Po
krótkim odpoczynku zakładaliśmy kaski i ruszaliśmy na pełny tor. Tutaj
również jeździliśmy za instruktorem jednak jeżeli widział, że dajemy
sobie radę to nie „hamował” naszego przejazdu dzięki czemu mogliśmy
poznać granice swoich umiejętności, możliwości samochodu i przyczepności
toru;) Każdy z nas zrobił po kilka okrążeń a na sam koniec na torze
leżało już pełno gumy z opon a ja byłem już naprawdę zmęczony. Nigdy nie
przypuszczałem, że jazda po torze może być taka wymagająca. Było to dla
mnie całkowicie nowe doświadczenie.
Teraz kilka słów o Audi R8 V10 plus. Pierwsze
wrażenie po uruchomieniu? Nigdy nie słyszałem w środku głośniejszego
silnika:) Auto było delikatnie narowiste ale to może tylko takie
wrażenie po przejściu z „cywilnego” auta. Jednak dopiero po włączeniu
trybu SPORT skrzyni biegów zaczynała się jazda. Samochód ze stosunkowo
potulnego zamieniał się w dziką zwierzynę. Reakcja na dodanie gazu
stawała się gwałtowna i ostra jak brzytwa, skrzynia błyskawicznie
przerzucała biegami a wskazówka obrotomierza non stop latała po
czerwonym polu. Mówiłem, że RS 6 było brutalne? Zapomnijcie. R8 V10 plus
podczas jazdy po pełnym torze wycisnęło ze mnie wszystkie siły, cóż to
był za łobuz!
Na sam koniec zostały podziękowania, upominki, pożegnania i ostateczne wymiany doświadczeń.
PODSUMOWANIE
Audi RS 6 Avant – duży, stosunkowo ciężki bo gotowy
do drogi waży aż 2010 kg. To dużo i tę masę czuć na zakrętach. Tutaj z
pomocą przychodzi sportowy tylny dyferencjał, który rozdziela moment
obrotowy na tylne koła tak aby koło znajdujące się po zewnętrznej
stronie zawsze dostało go więcej. świetnie sprawdza się jako
autostradowy sprinter, a odgłosy towarzyszące przyspieszaniu można
porównać do startu odrzutowca.
Audi R8 V10 plus – w trybie sportowym skrzyni biegów
staje się brutalną wyścigówką idealną na tor a 550 narowistych koni
gwarantuje niezapomniane wrażenia. Jestem ciekawy jak auto sprawdziłoby
się w normalnych ruchu ulicznym. Jazda po torze znacznie różni się od
tej zwykłej (przynajmniej dla niektórych;)), więc ciężko mi coś w tym
miejscu dodać jednak w mediach panuje zgodna opinia o tym, że
poliftingowe R8 ze skrzynią S tronic świetnie nadaje się także do jazdy
codziennej [„The Everyday Supercar”].
Audi RS 4 Avant – celowo zostawiłem go na koniec. W
moim odczuciu to właśnie RS 4 Avant było gwiazdą tego dnia. Potwierdził
to praktycznie każdy z uczestników. Masa własna wynosząca 1870 kg
zapewniała znaczne lepsze wyczucie auta na krętych drogach, silnik
dający dużo frajdy, świetna skrzynia no i charakter auta który sprawiał,
że możemy nim delikatnie sunąć z małymi prędkościami a kiedy tylko tego
chcemy staje się istnym dzikim zwierzem. Najlepiej się w nim czułem,
najlepiej się prowadził i już za nim tęsknię:)
Z tego miejsca chciałbym gorąco podziękować zespołowi Audi Polska za umożliwienie mi wzięcia udziału w tej fantastycznej imprezie!









